dla Małgorzaty
Doroszewskiej
Kabłąka się błazen po rozłąkach, swe śpiew-tany pod niebiosem pająka:
Kołata Fallus kajaniem kołata,
dzikoty scherzog* fikuły hej płata.
Kabłąka się błazen po rozłąkach, swe śpiew-tany pod niebiosem pająka:
Kołata Fallus kajaniem kołata,
dzikoty scherzog* fikuły hej płata.
Czemuż to a czemu twój pokutas spękany?
– Kapłony spotkałem kar–nawał kapłany.
Ach grzechu grzechotka straszliwa i słodka,
kat i ofiara z jednego śnią spodka.
I cielec się złoci i wabi i woła:
– Do koła do koła do koła do koła...
Kto cię wytrzebił, kto w pustynię zmienił,
– Kapłony spotkałem kar–nawał kapłany.
Ach grzechu grzechotka straszliwa i słodka,
kat i ofiara z jednego śnią spodka.
I cielec się złoci i wabi i woła:
– Do koła do koła do koła do koła...
Kto cię wytrzebił, kto w pustynię zmienił,
byś
cenił się mniej, niż Stwórca cię ceni?!
Pyszni małością, prochem się ozwali,
Pyszni małością, prochem się ozwali,
Stwórcę ze Stworzenia na amen wygnali.
Nieprzebrane ich rzesze, których przekonali,
że pyłem są marnym i niegodni cali.
W czarnym rynsztunku, w przepysznych brokatach:
mścił się zaraz będzie jakiś bóg psychopata.
Człowiek-krucyfiks, szybkostrzelny i celny,
ciernie wrośnięte w ludzkość aż do DNA, do dna,
Mea culpa – zniewolenie siejesz nieświadomy i wierny,
agonia twym codziennym żniwem, duszy eksploatacja do cna.
I bluźni się bliźni w swojej jaźni kaźni,
gnije w lochach winy, zamiast – biec do łaźni.
Moja wiara najlepsza! Znów: brat na brata...
A przecież jest i Miłość i Piękno i Królestwo Twe jest w Teatrze Świata!
Ach grzechu grzechotka straszliwa i słodka,
kat i ofiara z jednego śnią spodka.
I cielec się złoci i wabi i woła:
– Do koła do koła do koła do koła...
Grzęzną w złocie czoła.
Zaprawdę, zaprawdę nadchodzi – kroczy z impetem przez siebie,
ciemnieje złoto ornatów i pęka Skała – i znaki: na Ziemi i na niebie...
W kwantowych podskokach, w śmiech skonfiskowany, błazen – jak dożynki – niesie swe
śpiew-tany.
Nieprzebrane ich rzesze, których przekonali,
że pyłem są marnym i niegodni cali.
W czarnym rynsztunku, w przepysznych brokatach:
mścił się zaraz będzie jakiś bóg psychopata.
Człowiek-krucyfiks, szybkostrzelny i celny,
ciernie wrośnięte w ludzkość aż do DNA, do dna,
Mea culpa – zniewolenie siejesz nieświadomy i wierny,
agonia twym codziennym żniwem, duszy eksploatacja do cna.
I bluźni się bliźni w swojej jaźni kaźni,
gnije w lochach winy, zamiast – biec do łaźni.
Moja wiara najlepsza! Znów: brat na brata...
A przecież jest i Miłość i Piękno i Królestwo Twe jest w Teatrze Świata!
Ach grzechu grzechotka straszliwa i słodka,
kat i ofiara z jednego śnią spodka.
I cielec się złoci i wabi i woła:
– Do koła do koła do koła do koła...
Grzęzną w złocie czoła.
Zaprawdę, zaprawdę nadchodzi – kroczy z impetem przez siebie,
ciemnieje złoto ornatów i pęka Skała – i znaki: na Ziemi i na niebie...
W kwantowych podskokach, w śmiech skonfiskowany, błazen – jak dożynki – niesie swe
śpiew-tany.
Paryż,
listopad 1998 i Trójmiasto 2003
--------------------------------------------
(*) Neologizm ukuty przez autora z
włoskiego wyrazu: scherzo – żart oraz z niemieckiego: Herzog – książę.
Wiersz ukazał się w periodyku Neurokultura medium zaangażowane.
Wiersz:
"Błazen" stanowi część misterium "Hieros Gamos".
Tekst i muzyka "Błazna" są chronione międzynarodowymi prawami autorskimi Copyright.
Tekst i muzyka "Błazna" są chronione międzynarodowymi prawami autorskimi Copyright.