Sen - z cyklu: "Per Ars ad Astra"

dla rzeźbiarza P.

Brzdącolice dziecko, o włosach jak len,
składa w łono ojca swój bezcenny sen:
— Śnił mi się wielki kruk na martwego drzewa gałęzi,
śnił mi się wściekły pies, co szalał bezgłośnie na uwięzi,
śniło mi się morze niemocy z łańcuchów zerwane,
śniłam się sobie sama — ja: kłębiąca się wężami, czarna i rozwiana...

— Tato, przebudź się! Rękę podaj, wydobądź z koszmarów konary!
W odsiecz przyjdź, w pień wytnij cień, rozgrom nocne mary!...

Zmierza ojciec ku sobie, wzbija snów tumany,
waleczny jak armia, chrobry, głos jego jak chór:
— Ach, śni mi się... Śni pióropusz!.. Śni pióropusz bez piór!!!

Wyciągnięta prawica — dźwignął się, zrzucić pęta chce, znieść masek kajdany:
– Tam światło! — Ojczyzna ma! Ile cię cenić trzeba, ten tylko...
Legł na polach miecz-krzyż złamany...

            Beztroski śmiech i źródła szmer
            i kruszec dni i tęcza chwil
            i szczęścia śpiew, żywica serc — pamiętam...

            Strzaskany ster, rzeźbi  patrarcha cień,
            cicho dziecko w piersi matki tonie
            i snem ocieka, ocieka — jego katedra-dłonie.

Spojrzał rodzic wzrokiem dalekim na dziecka udrękę,
skrzydła jak zgliszcza rozpostarł, niebo zaciemnił i — odleciał w swą mękę.


Paryż 1983 i listopad 1998
--------------------------------------------------------------------
Wiersz ukazał się w Magazynie Twórczym Polska Canada